Moja przygoda z Dexcom G6

Opowiem Wam dzisiaj o cukrzycy od strony sprzętowej, ponieważ miałam w ostatnim czasie przyjemność testować na sobie system CGM, jakim jest Dexcom G6. Zdaję sobie sprawę, że część z Was o nim słyszała, niektórzy z niego korzystają, ale na pewno są tutaj również osoby, które dopiero zapoznają się z całym światem technologii diabetologicznych, ułatwiających niesamowicie życie. CGM z pewnością takim jest.

Może część z Was wie – pisałam o tym kiedyś na swoim koncie na Instagramie, że stosowałam dotychczas system CGM Medtronica, kiedyś również Libre, ale szczerze powiedziawszy, gdy coś mi nie pasuje i niespełnia moich oczekiwań szukam lepszych rozwiązań. Na tę chwilę, po pierwszych testach muszę przyznać, że Dexcom G6 sprawdził się u mnie bez zarzutu. Cukry pokrywały się z pomiarami na glukometrze, więc przestałam je dublować i sprawdzałam je wyłącznie na Dexcomie. To w sumie pierwszy system, dzięki któremu przestałam kontrolować tak często cukier glukometrem. Moje palce naprawdę odpoczęły. Bardzo podoba mi się, że wyniki są przesyłane na telefon oraz sparowany zegarek, to niesamowicie ułatwia ciągłą kontrolę i wgląd w jakimkolwiek miejscu się znajdziecie-szkoła, randka czy chociażby zakupy. Dzięki ciągłej kontroli po raz pierwszy zobaczyłam jak bardzo źle mój organizm znosi nadmiar słodyczy – akurat testy wypadały na czas Mikołajek. To natychmiast zmieniło moje myślenie i podejście do słodyczy 😀 Mogłam również wprowadzić kilka realnych, potrzebnych zmian, dzięki którym przestałam mieć spadki cukru w nocy, których nie byłam świadoma. Włączyłam funkcję przekazywania informacji partnerowi, co uważam, że jest bardzo pomocne. Myślę, że sprawdzi się szczególnie u dzieci, które chcą pobawić się z rówieśnikami i z pewną swobodą, a jednocześnie rodzice mogą być spokojni, widząc poziom cukru na swoim telefonie. Poziom cukru jest wyświetlany razem z trendami, czyli wskazówką dla użytkownika, czy cukier jest stabilny czy może tendencja jest rosnąca lub spadająca. Alarm o obniżającym poziomie glukozy włącza się zanim dojdzie do hipoglikemii, więc jesteśmy w stanie zareagować szybciej i jej zapobiec. Z czystym sumieniem stwierdzam, że jest godny polecenia, dla osób w każdym wieku.

Ale komu najbardziej poleciłabym go ja?

Przede wszystkim dzieciom – mały, wygodny, posiada połączenie z telefonem dziecka i rodzica.

Idealny dla kobiet w ciąży i dla planujących ciąże – motywuje i ułatwia kontrolę glikemii.

 

Kontrola glikemii przed 24 godziny, z pomiarem cukru co 5 minut daje ogromną wiedzę na temat naszej cukrzycy i pozwala wdrażać odpowiednie leczenie. Dokładność z jaką dokonuje pomiarów – nie ma żaden dotychczas wypuszczony na rynek system CGM.

Masz jakiekolwiek pytania? Pisz śmiało. Postaram się odpowiedzieć na każde 🙂

Pozdrawiam Was ciepło i życzę samych dobrych cukrów 🙂

Diabetmed

 

 

14 listopada – Światowy Dzień Cukrzycy

O tym, że choruję na cukrzycę typu 1 wiem od 17 stycznia 2002roku, więc prawie 20 lat.
Są wzloty i upadki.
Jest mnóstwo bólu i łez.
Ale jest też dużo dobrego za co jestem wdzięczna.
20 lat to większość mojego życia.
Myślę, że taka diagnoza w wieku 8 lat, to duży przeskok i zmiana życia, która sprawia, że dojrzałam szybciej i stałam się bardziej odpowiedzialna. Świadoma siebie.
Cukrzyca wzbudziła we mnie i nadal wzbudza ogromną otwartość na świat i przede wszystkim na drugiego człowieka.
Nazywamy to empatią, ale myślę, że to coś więcej. Coś co pozwala Nam nie tylko wczuć się w sytuacje drugiej osoby, ale też otworzyć się na Niego i pomóc w sposób realny.
Jestem wdzięczna za ludzi, którymi się otaczam. Tym, którzy od zawsze ze mną byli, są i będą. ❤️
Cukrzyca otwiera ciągle nowe drogi przede mną, zobaczymy gdzie poniesie mnie dalej.

A Wy za co lubicie i cenicie cukrzycę? Jest coś takiego?

Słowem o sobie. Światowy Dzień Cukrzycy. 💙
#worlddiabetesday #diabetic #diabetyk #diabetes #insulin #pump #lovelife

Początki z cukrzycą

Opowiem trochę o moich początkach z cukrzycą. Zachorowałam jak byłam dziewczynką, tuż przed 9 urodzinami. Pamiętam, że od długiego czasu miałam dość mocne bóle brzucha (dwa lata wcześniej, będąc w zerówce miałam wycięty wyrostek robaczkowy, przy bardzo silnych bólach), po operacji ustąpiło, nie był on tak ostry, ale jednak nadal pobolewał, więc miałam prowadzone badania, w celu zdiagnozowania co jest przyczyną. Czasami było mi słabo, brakowało mi siły, miałam momenty, gdzie pragnienie było ogromne i chudłam. Gdy po badaniach w przychodni poinformowano Nas, że mam cukrzycę, to pamiętam, że zapytałam Mamy czy to dobrze, czy źle (mamy nerki, serce, wątrobę, to może cukrzyca to nic nadzwyczajnego?). Potem już się potoczyło, pojechaliśmy do szpitala, ciągłe kłucie, nauka pomiarów, ustawiania dawek insuliny, jeszcze na penach, liczenie węglowodanów, totalna nowość. Przerażenie? Myślę, że moi Rodzice wtedy bardziej się stresowali, niż ja. Zupełnie nowa rzeczywistość, ale byłam rezolutnym dzieckiem, chciałam pokazać, że jestem odważna, że nawet jako dziecko rozumiem co do mnie mówią, a chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę co mnie czeka, że zostanie ze mną na zawsze… Byłam dzielna, bo zresztą poza mną, w szpitalu było mnóstwo dzieci z tego samego powodu. Zdobywałam znajomości, nauczyłam się grać w szachy, dużo rysowałam i poznawałam różne ciekawe rzeczy, a zapamiętywanie ile paluszków, czy krakersów wchodzi na 1 ww było trochę atrakcyjniejszą formą matematyki. Po wyjściu ze szpitala masa książek, ciągła edukacja, informowanie o chorobie w najbliższym otoczeniu (rodzina, znajomi, w szkole nauczycieli, kolegów i koleżanek w klasie). Nigdy nie miałam problemu z nawiązywaniem kontaktu, ze względu na cukrzycę, stała się moją normalnością i do dzisiaj tak jest, za co najbardziej jestem wdzięczna Rodzicom. Każdy młody diabetyk powinien czuć i mieć wsparcie, wiedzieć, że może liczyć na Rodziców, ale jednak też mieć tę część życia na samodzielność. Ona bardzo dużo uczy, ale trzeba mieć dobre podstawy. Moi Rodzice wychowali mnie tak, że potrafię radzić sobie w życiu, z cukrzycą… i nie tylko, a uważam, że to bardzo duże wyzwanie – wychować dziecko, a w dodatku z taką przewlekłą chorobą jak cukrzyca. Tak wychować, aby dziecko samo chciało o siebie dbać w przyszłości. Byłam kilkukrotnie na turnusach rehabilitacyjnych z rodzicami, później jeździłam już sama (miałam ok 10 lat) na obozy dla dzieci i młodzieży z cukrzycą. Po pierwszym obozie płakałam, że więcej nigdzie nie jadę (powodem były góry, byliśmy w Karpaczu i najnormalniej w świecie są wycieczki po górach, a mi udzieliły się narzekania koleżanek z pokoju, że 'Nam się nie chce’), po czym pojechałam w kolejnym roku do Zakopanego – wróciłam z miłością do gór, która trwa i z każdym rokiem jest coraz mocniejsza. 😀 Tak zaczęła się przygoda z wyjazdami, poznawanie znajomych, z całego Dolnego Śląska, którzy też chorują, czasami miewają inne choroby, ale są tak fantastycznymi osobami, że zapomina się o tym, a żyje się i przeżywa różne przygody w taki sposób, jak przy żadnej zdrowej osobie. Każdy ma swoje pasje, można było się nimi podzielić, poopowiadać, a przy okazji przedyskutować i poradzić co zrobić żeby cukry w trakcie danej czynności były jeszcze lepsze. Obozy zawsze bardzo pozytywnie na mnie wpływały, zaczynałam się bardziej pilnować, na nowo ważyć jedzenie (na co dzień było tzw. 'na oko’), prowadzić dzienniczek. Społeczność diabetologiczna jest niesamowita, niejednokrotnie poznawałam ludzi z nią związanych z całej Polski i świata, którzy bardzo się angażują, robiąc coś jeszcze więcej nie tylko dla siebie, ale dla innych. Wyjazdy nad Morze, szkolenia w Krakowie, w Warszawie, wspólne świętowanie i zjazdy 14 listopada, który jest uznany jako Światowy Dzień Walki z Cukrzycą (rocznica urodzin odkrywcy insuliny, Fredericka Bantinga). To wszystko to tylko początek, w moim przypadku najtrudniej było mi opanować cukrzycę w trakcie liceum, gdzie nawał nauki, niewyspanie i przygotowania do matury i wieczorne wyjścia bardzo utrudniły mi samokontrolę, ale o tym napiszę osobny post. Po liceum było już znacznie lepiej, rozpoczęłam studia medyczne, rozpoczęłam pracę, wyszłam za mąż, urodziłam zdrowego synka, który jest moim największym szczęściem i moją dumą. Uwielbiam podróżować i poznawać nowe zakątki świata, interesuje się motoryzacją, kocham rośliny i górskie wędrówki. 🙂 Cukrzyca była, jest i będzie (choć liczę, że już niedługo wejdzie coś na co wszyscy czekamy i Nas uzdrowi:)), ale liczę, że będzie moją motywacją do jeszcze lepszego dbania o siebie i bliskich.

 

I pamiętajcie! Cytując R. P. Evans’a: „Nie śmierci się bój, lecz nieprzeżytego życia!”, a więc czerpcie z życia garściami!